INFORMACJE O WINDYKACJI
powrót do strony głównej
Upadłości i płynność finansowa firm w
2008
06.02.2009
Osłabienie finansów publicznych w
końcówce 2008 roku skłoniło rząd do rewizji założeń
budżetowych i szukania oszczędności. Czy analiza ostatnich
wyników finansowych na poziomie przedsiębiorstw daje
podstawy do zmian w ich strategii? Grupa Euler Hermes,
specjalizująca się w zakresie ubezpieczeń transakcji
handlowych, przygotowała raport analizujący liczbę upadłości
w Polsce a także zmiany płynności finansowej przedsiębiorstw
z poszczególnych branż.
Upadłości – wskaźnik uzupełniający
W omawianym 2008 roku w Polsce zanotowano wg zebranych przez
Euler Hermes danych 425 upadłości (podczas gdy w 2007 roku
zanotowano 480 upadłości). Spadek wyniósł więc 11%, jednak
jest to de facto efekt sytuacji gospodarczej sprzed średnio
kilkunastu miesięcy. Powszechne jest bowiem opóźnienie w
składaniu samych wniosków przez zarządy i wspólników.
Dlatego należy traktować dane o upadłościach jako wskaźnik
historyczny, który może być dobrym prognostykiem na
przyszłość przy jednoczesnym uwzględnieniu innych,
aktualniejszych danych – m.in. z analizy bieżących opóźnień
płatności.
Regiony – rozkład upadłości oraz bieżąca moralność
płatnicza
W okresie 2008 roku najwięcej bankructw dotyczyło firm
zarejestrowanych na terenie województw: mazowieckiego (110),
śląskiego (59) oraz dolnośląskiego (55). Wśród województw,
gdzie odnotowano najmniej upadłości, znajdują się: podlaskie
(5) oraz opolskie (6).
W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku spadkowa
tendencja liczby upadłości dotyczyła większości województw.
Wzrost upadłości odnotowano jedynie w województwie
dolnośląskim – o 20%, oraz zachodniopomorskim o 9%.
Zdaniem Euler Hermes ciekawa może być aktualna analiza
średnich opóźnień płatności w poszczególnych województwach.
Na jej podstawie można wysnuć wniosek, iż firmy z zachodu i
północy kraju, żyjąc w stosunkowo większej symbiozie z
gospodarką niemiecką, szybciej odczuły jej recesję. Odrębnym
zupełnie przypadkiem jest Podkarpackie: niewątpliwe tak duże
średnie opóźnienia w płatnościach może mieć związek z
sytuacją na Ukrainie, gdzie od kilku miesięcy inwestorzy z
Polski napotykają znaczne trudności, a duża ich część
pochodzi właśnie z tego nadgranicznego województwa. Jest to
także pokłosie wcześniej wprowadzonych ograniczeń w
swobodnym przepływie towarów i w efekcie mniejszych obrotów
polskich firm.
Skupiając
się na pozostałych województwach – można powiedzieć, że
regiony najprężniejsze gospodarczo (np. Śląsk, Mazowsze,
Wielkopolska) przedsiębiorstw notują także z reguły większe
opóźnienia w regulowaniu zobowiązań niż te mniej rozwinięte.
To w tych województwach jest największy odsetek eksporterów,
a inwestycje realizuje się dzięki finansowaniu zewnętrznemu
– w efekcie działające tam firmy najwcześniej ucierpiały
wskutek recesji na rynkach zagranicznych jak i zastopowania
akcji kredytowej.
Upadają firmy większe, o czym świadczy forma prowadzenia
działalności
Wśród firm, które ogłosiły upadłość, podobnie jak w latach
ubiegłych, najwięcej jest spółek z ograniczoną
odpowiedzialnością (283 upadłości).
Nadal ta
forma prowadzenia działalności dominuje w zestawieniu, jako
najlepiej zabezpieczająca interesy właścicieli,
odpowiadających jedynie do wysokości swoich wkładów. Novum w
2008 roku to obecność w zestawieniach w większym niż
dotychczas procencie firm prowadzonych pod inna formą
prawną: spółdzielni, spółek akcyjnych czy cywilnych. Zdaniem
Euler Hermes jest to efekt rozwoju rynku w ostatnich kilku
latach: większych transakcji realizowanych przez firmy
większe niż dotychczas – wcześniej likwidowały działalność
bez przeprowadzania procesu upadłości, ponieważ wiązało się
to z kosztami i koniecznością posiadania majątku do
zaspokojenia roszczeń.
Branże zagrożone
Według danych zebranych przez Euler Hermes w 2008 roku
najwięcej upadło firm produkcyjnych (33% wszystkich
upadłości), na kolejnych miejscach znalazły się budownictwo
(17%) oraz usługi (17%).
Wzrosła liczba upadłości w budownictwie – mieliśmy ich 71
wobec 53 rok wcześniej. Problem jest szerszy – łącznie z
branżami współpracującymi i zaopatrującymi daje to nam 115
upadłości w sektorze budowlanym.
Branża
budowlana ma zawsze największe przeterminowania płatności,
nawet w czasach prosperity. Wynika to m.in. z wielu szczebli
procesu inwestycyjnego i pracy na otwartym koncie – długości
procesów inwestycyjnych. Niepokojące jest jednak to, iż po
kilku latach poprawy sytuacji płatniczej w całej branży
ogólnobudowlanej, jak i w poszczególnych jej sektorach, gdy
porównujemy wyniki z analogicznych miesięcy 2007 roku
zauważymy symptomy wzrostu opóźnień płatności. I tak firmy
instalacyjne oraz wykończeniowe są zazwyczaj najbardziej
wrażliwe na zmniejszenie płynności, będąc ostatnimi w
łańcuchu płatności, po dostawcach i głównych wykonawcach.
Widać to na wynikach zaopatrujących je dystrybutorów
materiałów budowlanych – obecnie w terminie otrzymują oni
jedynie 57% należności (wg. wartości). Reszta jest
opóźniona, natomiast alarmujące jest rosnąca ilość tych
najbardziej przeterminowanych zobowiązań, aktualnie do
poziomu 10,5%! Rok temu tych najtrudniejszych długów było
jedynie 2,4%, czyli czterokrotnie mniej (a płatności
przeterminowane ponad 4 miesiące to już tzw. trudne długi
czyli prawdopodobne straty, zobowiązania firm, które często
już nie istnieją).
Euler
Hermes zauważa, że nie wszystkie podbranże radzą sobie
bardzo źle, wskutek czego wskaźnik skumulowany br.
budowlanej zmienia się w znacznie mniejszym stopniu. Obok
wspomnianych wcześniej hurtu budowlanego można zauważyć
pewne spowolnienie w podbranżach: pokryć dachowych,
materiałów ociepleniowych, chemii budowlanej czy stolarki
drzwiowej i okiennej. W każdej z nich poziom złych długów
wynosi obecnie od około 6 do 10%.
Jak mówi Tomasz Starus, główny analityk i dyrektor Działu
Oceny Ryzyka w Euler Hermes: „Nie wszyscy z branży
skorzystają na zapowiadanym przyspieszeniu prac
infrastrukturalnych. Nie chodzi nawet m.in. o łatwe do
oprotestowania i przedłużające się przez to procedury
przetargowe. Jasne jest, iż jest to rynek dużych firm, które
i tak są w stosunkowo lepszej kondycji niż lokalne firmy
średniej wielkości czy cała rzesza niewielkich, rodzinnych
przedsiębiorstw. Idąc dalej, poza firmy świadczące usługi
budowlane, trzeba zauważyć, że kryzys na rynku nieruchomości
dotyka w całej Unii producentów armatury, glazury,
parkietów, stolarki drzwiowej i okiennej itp. artykułów
wykończeniowych oraz wyposażenia wnętrz. Możemy być
świadkami naprawdę spektakularnych upadłości w tym gronie,
zaskakujących opinię publiczną tym bardziej, iż jej uwaga
zwrócona jest głównie na deweloperów.”
Meblarstwo
Ryzyko niezmiennie utrzymuje się w branży meblarskiej (a
także szerzej – drzewnej). Za używane w produkcji komponenty
i okucia płaci reguluje w terminie jedynie 50% zobowiązań,
średnio płacąc 40 dni po nim. Ponad 7% zobowiązań dostawcy
będą zmuszeni zapewne odpisać na straty (a rok temu tak
przeterminowane należności stanowiły tylko ok. 1%).
Branża stalowa
Ze spadkiem zapotrzebowania w budownictwie i motoryzacji
podążają wyniki branży stalowej. Nie są to drastyczne
odsetki opóźnionych należności jak we wspomnianym
budownictwie, ale… Średnie opóźnienie płatności wynosi
obecnie średnio ok. miesiąca czasu wobec kilkunastodniowej
zwłoki na początku roku. Dwukrotnie wzrosła także wartość
najbardziej przeterminowanych należności, przekraczając
obecnie próg 3% wszystkich.
Tworzywa sztuczne
Nawet dostawcy tak powszechnie wykorzystywanych tworzyw
sztucznych odczuli skutki powszechnego spowolnienia
gospodarki. Tak jak i w branży stalowej – nie trzeba jeszcze
bić na alarm, ale… także tutaj przeszło dwukrotnie zwiększył
się w portfelu odsetek złych długów, z 1,4% w ub. roku do
blisko 4% obecnie.
Transport drogowy
Wciąż pogłębia się trudna sytuacja firm towarowego
transportu drogowego. Już 20% płatności (w ujęciu
wartościowym) za paliwo jest nieuregulowana od wielu
miesięcy. Prawdopodobnie spedytorzy ci już nie świadczą
usług, o czym może świadczyć duża podaż zestawów
transportowych w komisach przy trasach wylotowych w całym
kraju. Firmy, które utrzymują się na rynku liczą na
wzmocnienie się naszej waluty przy przewozach na rynkach
zachodnich, a pw. na spadek cen paliw. Na ich niekorzyść
działa globalny spadek wymiany towarowej, a więc i popyt na
ich usługi. Obecnie w terminie regulują jedynie 50%
zobowiązań za paliwo.
Oczyszczająca moc kryzysu? Praktyka postępowań
upadłościowych w Polsce
Euler Hermes podaje, że dosyć często używa się argumentu, iż
kryzys oczyszcza rynek, eliminując firmy słabe a wzmacniając
te dobre. Aby tak było – i w efekcie premiowana była
rzetelność, pracowitość i innowacyjność potrzeba… takiego
dopracowania procedur upadłościowych, aby mogły one
przebiegać sprawniej. W przeciwnym wypadku ciężar
nieuregulowanych zobowiązań będzie dusił gospodarkę,
oddalając w efekcie perspektywę wyjścia ze spodziewanego
spowolnienia.
Rzutuje to także na prognozy upadłości w obecnym, 2009 roku
– ich liczba zdaniem ekspertów wzrośnie o minimum 20%. Gdyby
z różnych przyczyn nie była ona sztucznie zaniżana, liczono
by ją w tysiącach, a nie w setkach. Wystarczy przypomnieć,
że w gospodarce czeskiej – mniejszej, ale ocenianej nawet
jako bardziej prężna niż polska, w 2009 roku spodziewana
jest upadłość od 1500 do 1800 przedsiębiorstw.
Jak zauważa Tomasz Starus: „Warunki do prowadzenia
działalności gospodarczej od dawna są utrudniane przez
ułomność postępowania upadłościowego w Polsce. Jest to
szczególnie dotkliwe w trudnych czasach, gdy brak szybkiego
zaspokojenia wierzycieli powoduje efekt domina – kłopoty
kolejnych firm. Zbyt często pod pozorem ratowania firmy i
miejsc pracy dłużnik gra na zwłokę, odkładając wniosek o
upadłość i dokonując w międzyczasie transferu majątku, tak
że nie ma szans na przeprowadzenie restrukturyzacji firmy w
drodze postępowania upadłościowego lub naprawczego. Znana
jest także długotrwałość sądowego postępowania służącemu
zaspokojeniu wierzycieli – zbyt łatwo jest je celowo
opóźniać, tak że podział majątku zajmuje przeciętnie ok.
trzy lata od zgłoszenia wniosku. W efekcie często mamy do
czynienia z sytuacją, że tracą na tym wszyscy – pracownicy i
wierzyciele, oprócz dłużnika.”
W opinii ekspertów nie ma więc powodu do zadowolenia z tak
niskiej liczby upadłości, stoją bowiem za tym wady
postępowania upadłościowego a nie rzeczywista kondycja firm.
Bardzo na tym traci przejrzystość i pewność obrotu
gospodarczego w Polsce. Niezrealizowane (a potencjalnie
możliwe) procedury naprawcze to w efekcie likwidacja
wszystkich miejsc pracy. Nie odzyskane przez inne firmy
wierzytelności to w perspektywie także ich kłopoty i być
może kolejne zwolnienia…